Szanowni Państwo,

Spotkaliśmy się dziś, aby uczcić pamięć Kazimierza Łyszczyńskiego – straconego okrutnie za ateizm 30-go marca 1689 roku właśnie tutaj – na warszawskim Rynku Starego Miasta.

Często pada pytanie, jaki jest sens tej uroczystości, skoro już nikogo nie pali się w Polsce na stosie, nie ma procesów religijnych ani posądzeń o czary? Dlaczego uporczywie przypominamy Polakom postać pierwszego polskiego ateisty?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba wpierw zastanowić się – za co właściwie zginął Łyszczyński? Czemu Mikołaj Popławski, biskup inflancki a zarazem inkwizytor rzymski oraz inni wysocy hierarchowie Kościoła kategorycznie żądali jego śmierci przekonując króla Sobieskiego, że – cytuję profesora Andrzeja Nowickiego – nieszczęścia spadające na Polskę to Gniew Boży wywołany bezkarnością „obrzydłych atheistów sekt”?

Napisał oto bowiem w swym dziele Łyszczyński:

Pobożność względem Boga wprowadzona jest przez bezbożnych a strach przed Bogiem przez nielękliwych narzucony – żeby się bano. Wiara, która jest nazywana Boską, jest historią ludzką. Lud prosty przez mądrzejszych w kłamstwie w sprawie Boga jest oszukiwany na swoje pognębienie, a jednak to swoje pognębienie tak zachowuje, że jeśli kto by chciał go przez prawdę z tego ucisku wyzwolić, przez lud sam prześladowany będzie.

Śmiertelną zbrodnią Łyszczyńskiego było odkrycie 200 lat przed Marksem prawdy, że religia to opium dla ludu! Prawdy, że ten kto się mieni ustami Boga – sprawuje władzę nad tymi, którzy w to wierzą – władzę potężną, jak najbardziej ziemską i jak najbardziej praktyczną! Nic dziwnego, że za biskupią sakrę płacono w tamtych czasach naprawdę ciężkie pieniądze – urząd biskupa gnieźnieńskiego kosztował wówczas w Rzymie tyle, co 160 koni! A jednak – pomimo wysokiej ceny była to bardzo opłacalna inwestycja.

A dziś? Dziś Kościół ma w Polsce 200 tysięcy hektarów ziemi, 11 tysięcy parafii, tysiące nieruchomości, własne przedsiębiorstwa, fabryki, szkoły, szpitale, media…
To dziesiątki tysięcy etatów – cały wielki geszeft utrzymywany w znacznej mierze z pieniędzy polskiego podatnika i pozostający poza wszelką jego kontrolą!

Im więcej Kościół ma, tym więcej może – a im więcej może – tym więcej dostaje!

Zatem powodem, dla którego przypominamy śmierć Łyszczyńskiego jest potrzeba uświadomienia Polakom, że pomimo upływu wieków niewiele się w tej sprawie zmieniło. Szerząc obskurantyzm Kościół bezpardonowo uwłaszcza się na ich majątku!

W organizacji tak ogromnej jak Kościół można znaleźć ludzi każdego rodzaju. Można w niej znaleźć ludzi bardzo złych, można też znaleźć ludzi wspaniałych: księży, zakonników czy siostry zakonne o wielkim sercu, poświęcających swe życie bliźniemu. Jednak sam Kościół – jako instytucja – działa zgodnie z logiką wielkiej korporacji, jaką jest w istocie – pierwszą prawdziwie ponadnarodową, wielką korporacją. Jest to logika osiągania maksymalnych korzyści przy minimalnych kosztach. Jest to zwykła logika pieniądza i władzy, dzięki którym Kościół może powiększać swoje wpływy i sięgać coraz dalej.

Bo Kościół, proszę Państwa, nigdy nie robi niczego za „Bóg zapłać”!

Kościół realizuje swoje cele występując jako ważna siła społeczna, bez której niczego istotnego w naszym kraju załatwić się nie daje. Status ten osiągnął uprawiając przez lata korupcję polityczną, wykorzystując unikalne możliwości społecznej perswazji jakie daje język wiary i religii. Osiągnął go uzależniając od siebie polityków i samorządowców na każdym szczeblu a za udzielone poparcie każąc sobie płacić w nieruchomościach, ulgach, dotacjach a wreszcie – w korzystnych dla siebie zmianach w prawie.

W tym roku Polacy zafundują jeszcze Kościołowi kosztujące fortunę igrzyska! Aby sprostać oczekiwaniom hierarchów wobec organizacji Światowych Dni Młodzieży nasz rząd ogołoci nawet fundusz emerytalny – bo przecież Polacy nie muszą mieć emerytur – wystarczy im wiara i tyle w portfelu, co by na niedzielną tacę starczyło!

Nic bardziej nie podkreśla wyjątkowej pozycji każdej religii niż zdolność do regulacji spraw kluczowych – życia i śmierci. Widzimy tutaj nadzwyczajną wręcz aktywność Kościoła i jego politycznych eksponentów. Polska jest obecnie na prostej drodze do wprowadzenia najbardziej restrykcyjnych w skali świata regulacji w zakresie praw prokreacyjnych. W Polsce kobiety będą przez państwo traktowane jak bezwolne inkubatory, które mają wydać na świat dzieci pochodzące z gwałtu, dzieci potwornie upośledzone, mają rodzić kosztem własnego zdrowia i życia – choćby w więzieniu, gdzie trafią, jeśli nie podporządkują się miłościwej woli Kościoła!

Kościelne intrygi dzielą polski naród. Kościół jednoznacznie opowiedział się po jednej stronie sporu politycznego. Sankcjonuje bezprzykładną dewastację instytucji naszego państwa. Tych, co protestują przeciwko autorytarnej samowoli władzy i bronią fundamentów europejsko rozumianej demokracji wysocy dostojnicy Kościoła nazywają „Targowicą”. A przecież do Konfederacji Targowickiej aż sześciu biskupów przystąpiło a sam papież Pius VI spisek antypolski pobłogosławił! Wina hierarchów była tak wielka, że biskupów Kossakowskiego i Massalskiego, którzy wpadli w ręce Insurekcji – za zdradę ojczyzny bez litości powieszono!

Kościół pilnuje bardzo, żeby Polacy już od najwcześniejszych lat pozostawali pod jego silnym wpływem. Wymiar nauki religii w szkołach publicznych przekracza znacznie ilość godzin przeznaczonych na jakikolwiek przedmiot przyrodniczy. Jad potępienia wszystkiego, co nie służy bezpośrednio interesom Kościoła i jego popleczników sączy się bezustannie z anteny Radia Maryja, Telewizji Trwam a od niedawna także z nadajników nadawców publicznych.

Polska wolna, wolnomyślicielska, Polska szerokich horyzontów i odważnych umysłów chyli się pod naporem obskurantyzmu i bigoterii. Powraca cenzura religijna. Przypomina się, jak w 1976 roku prymas Wyszyński wyszydzał w homilii słynne przedstawienie Jerzego Grotowskiego Apocalypsis cum figuris jako „prawdziwe świństwo demoralizujące naród”. Przypomina się biskup Bronisław Dąbrowski w imieniu Episkopatu domagający się od władz PRL zdjęcia spektaklu z afisza. Dziś znowu artyści i twórcy kultury muszą bardzo uważać, żeby w niczym nie urazić rozdętych do granic szaleństwa uczuć religijnych wzmożonych moralnie parafian.

W tej sytuacji nie wiemy, czy za rok będziemy mogli ponownie zaprosić Was tutaj. Nie wiemy, czy będziemy mieli kolejną okazję do przypomnienia Wam o Łyszczyńskim. Dlatego tym mocniej już dzisiaj upominamy się o nasze prawa, upominamy się o poszanowanie konstytucyjnej zasady bezstronności światopoglądowej Państwa! Żądamy poszanowania praw prokreacyjnych, w szczególności prawa kobiet do aborcji! Żądamy uznania przez państwo praw mniejszości seksualnych do życia w uznanych przez prawo związkach partnerskich! Żądamy zaprzestania nauczania religii w szkołach publicznych i zaprzestania finansowania tego nauczania przez państwo! Domagamy się ograniczenia udziału środków publicznych w kościelnych przedsięwzięciach! Domagamy się usunięcia symboli religijnych ze szkół i urzędów! Żądamy zniesienia karalności tak zwanej „obrazy uczuć religijnych”!

Niechaj pamięć Kazimierza Łyszczyńskiego przypomina nam wszystkim, jakim potworem może stać się podległe religii państwo na usługach biskupów!

 

– Rynek Starego Miasta w Warszawie, 2 kwietnia 2016